Kenia - Laare
Ambasador Fundacji Asante w Kenii - Siostra Alicja Kaszczuk
Laare to mała wioska w centralnej Kenii, w której mieszkańcy nadal żyją w głęboko zakorzenionej tradycji plemiennej. W wiosce panuje wielożeństwo i według tradycji plemienia kobieta jest odpowiedzialna za utrzymanie domu i wyżywienie dzieci. Większość rodzin nie jest w stanie zapewnić swoim dzieciom edukacji szkolnej, nie stać ich nawet na wyżywienie wszystkich członków rodziny. Ponadto w roku 2009 rząd Kenii ogłosił stan kryzysowy, w kraju panuje susza, ponad 20 milionów Kenijczyków cierpi z powodu głodu, tak wiele dzieci umiera...
W 2008 roku Siostry Małe Misjonarki Miłosierdzia (Siostry Orionistki) otworzyły placówkę misyjną w wiosce Laare. Siostrom powierzono realizację projektu dożywiania dzieci wraz z wybudowaną tam piekarnią. Projekt pod nazwą "Wirigiro-Nadzieja" został zainicjowany w 2007 roku przez włoskich wolontariuszy. Chleb z piekarni rozdawany jest również ubogim mieszkańcom wioski i dowożony wraz z innym pożywieniem i wodą pitną na stepy sawanny, gdzie żyje w bardzo trudnych warunkach pasterski lud Samburu. Osobą odpowiedzialną za projekt jest polska misjonarka siostra M. Alicja Kaszczuk MMM.
Pod sióstr opieką znalazły się osierocone i zaniedbane dzieci z najbiedniejszych rodzin w wiosce. Początkowo było ich kilkanaście, po roku 50 a w chwili obecnej już ok. 200 dzieci korzysta z ich pomocy. Siostry w pełni realizują Projekt Wirigiro - polega on na całościowym objęciu troską i pomocą wszystkich potrzeb dziecka. Począwszy od tych podstawowych jak - zapewnienie wyżywienia i pomocy medycznej, poprzez bezpieczeństwo w rodzinie i szkole oraz polepszenie standardu życia, aż do tego bardzo istotnego dla nas jakim jest - prawo dziecka do edukacji. Siostry stworzyły misyjną szkołę św. Piotra I Pawła w Laare. Dzieci które nie maja warunków, by pozostać w rodzinie, oraz dzieci bardzo zdolne odsyłane są do szkoły z internatem w sąsiedniej wiosce Amungenti, która jest jedną z najlepszych szkół podstawowych w tej części kraju. Dzieci objęte projektem Wirigiro podzielone są na grupy w zależności od potrzeb jakie mają. Niektóre z dzieci urodziły sie zarażone wirusem HIV stąd potrzebują szczególnej troski i opieki medycznej, duża grupa dzieci korzystających z naszej pomocy to dzieci dotknięte problemem głodu i dla nich jest specjalny „feeding programme”.
Wszystkie dzieci jakie zakwalifikowane zostały do projektu objęte zostały projektem edukacyjnym, poprzez adopcje na odległość znalazły one adopcyjnych rodziców którzy opłacając czesne w szkole dają im w ten sposób szanse na zdobycie wykształcenia a w przyszłości polepszenie standardu życia. Dbając o globalny rozwój dzieci siostry organizują im również zajęcia pozalekcyjne: katechizm przygotowujący do przyjęcia poszczególnych sakramentów (jeśli dziecko jest wyznania katolickiego, bo tutaj szanujemy wolność wyznania i praktyk religijnych), zajęcia sportowe, muzyczne, taneczne, plastyczne, komputerowe, zajęcia z agricultury i kulinarne. Gdy tylko to możliwe ośrodek uczestniczy w zajęciach organizowanych z zewnątrz takich jak Dni Kultury Plemienia Meru, zawody międzyszkolne, przeglądy piosenki i tańca, organizuje również projekcje filmów na dużym ekranie. Wszystko po to, by w przyszłości ich podopieczni potrafili zaradzić swoim najważniejszym potrzebom i w ten sposób wyjść z kręgu biedy i zacofania.
Wzruszeni jesteśmy listem jaki otrzymaliśmy od siostry Alicji… Siostra napisała do nas: "... Problemem w Kenii jest to, że tutaj system oświatowy nie przykłada wagi do spraw artystycznych, dzieci nie maja w szkole plastyki zresztą trudno by tu było poprowadzić taką lekcje gdyż większość dzieci nigdy nie widziała kredek. To my misjonarze przywozimy te cuda i teraz na własne oczy dzieci mogą zobaczyć jak to jest gdy coś jest czerwone lub zielone. Bajka!! Pracujemy w szkole i prowadzimy w misji projekt Wirigiro co w plemiennym języku oznacza "nadzieje" i jest to projekt globalnego rozwoju dziecka - od programu dożywiania poprzez rozwój duchowy aż do intelektualnego. Na koniec roku w naszej szkole najlepsi uczniowie uczestniczący w tym projekcie otrzymali w nagrodę po jednej kolorowej kredce... To była nagroda. Gdy rozpoczynałam pracę w misji to dzieci przychodziły do szkoły ze skrawkiem ołówka, bo w domu mama przecinała nowy ołówek na trzy części by starczyło go na trzy semestry szkolne... A gdy ołówka zabraknie dzieciaki zostają przed klasą i uczą się pisać patykiem na ziemi zaglądając przez okna i przepisując wszystko z tablicy. Tutaj brakuje dosłownie wszystkiego, stad rozbudzenie w dzieciakach kreatywności artystycznej pewnie zabierze nam sporo czasu, ale warto spróbować. Bardzo chętnie pomogę odkrywać talenty i będę je wspierała choć tutaj potrzebujemy waszej."